Spis treści:
Dla większości par pragnienie posiadania potomstwa jest naturalną częścią życia, relacji, etapem rozwoju, dojrzałości. Często jest to czymś tak oczywistym, że nie muszą zadawać sobie pytania „czy?”, tylko „kiedy?”. A decyzja o przygotowaniu się do nowej roli i rozpoczęciu starań wiążę się z ogromną ekscytacją, która towarzyszy parze w czasie oczekiwania na wynik. Niestety wiele par czeka na niego tak długo, że radosną ekscytację zastępuje niepokój, a czasem nawet beznadzieja.
Szacuje się, że w Polsce problemy z płodnością ma już nawet, co piąta para. Oznacza to, że około 1,5 mln par (3 mln Polaków) bezskutecznie stara się o dziecko przez 12 miesięcy. Ten czas (rok) to umowna granica, po przekroczeniu której zaczyna się proces diagnozowania problemu.
Określenie „niepłodność” padające w gabinecie lekarskim często, dosłownie, zwala z nóg. Przecież starając się o dziecko, rzadko ktokolwiek bierze pod uwagę możliwość wystąpienia problemów z poczęciem. Planuje się ciążę, poród, z troską myśli o zdrowiu i przyszłości dziecka, a samo zajście w ciążę wydaje się tylko drobną częścią tych wielkich planów. Tymczasem wiele par musi przejść przez szereg badań, procedur i zabiegów, zanim doczeka się upragnionego wyniku. A niektórzy dowiedzą się, że nigdy nie będą mieli takiej możliwości.
Wielomiesięczne starania o dziecko, diagnozy, leczenie, zabiegi i wahania nastroju związane zarówno z leczeniem hormonalnym, jak i samym stanem niepewności wynikającym z sytuacji, przyczyniają się do słabego stanu psychicznego, a nierzadko również pogorszenia relacji pomiędzy partnerami. Pojawiające się uczucie zwątpienia, beznadziei i zniechęcenia przekłada się na wszystkie aspekty życia i dotychczasowych aktywności. Niektórzy szukają pomocy psychologicznej, inni drogi ucieczki, miejsca, zajęcia, które chociaż na chwilę pozwolą zapomnieć o niezaspokojonej potrzebie bycia rodzicem.
Współcześnie zarówno metody diagnostyczne jak i leczenia niepłodności, dają parom więcej możliwości i szans, niż miałyby one przed laty, niestety wciąż nie mogą otrzymać gwarancji sukcesu. Zdarza się, że nawet przy planowo i prawidłowo przebiegającym procesie leczenia, z niewyjaśnionych przyczyn nie dochodzi do poczęcia. Podejrzewa się, że może to wynikać ze stanu psychicznego kobiety, a konkretnie permanentnego napięcia, które towarzyszy jej od zdiagnozowania niepłodności. W związku z tym, że problem ten dotyka coraz większej liczby par, zwiększa się wiedza i świadomość społeczna. Powstające internetowe grupy wsparcia, blogi i fora internetowe pozwalają osobom zmagającym się z niepłodnością znaleźć zrozumienie dla ich uczuć i emocji, a dzielenie się przeżyciami i doświadczeniami może mieć charakter terapeutyczny.
Książka „Samotność w niepłodności” Agnieszki Mans powstała również dla takich osób. Nie są to jednak puste słowa pocieszenia, bo autorka opowiada o swoich doświadczeniach, zmaganiach z niepłodnością, o własnych przeżyciach „z frontu”. Opisy długoletniej walki o ciążę, badań, procedur i uczuć towarzyszących kolejnym przegranym bitwom, mogą być otuchą dla wszystkich osób idących tą samą, ciężką drogą, bo autorka, ostatecznie, swoją wojnę wygrała.
Agnieszka Mans:
„Na początku naszych starań o ciążę skrzętnie omijałam w Internecie przybytki zwane forami. Wyczuwałam tam zalążki obsesji na temat zachodzenia w ciążę. Trzymałam się od epicentrum epidemii z daleka. Przecież mnie się miało zaraz udać. Przecież nie potrzebowałam sobie zawracać głowy tymi wszystkimi informacjami. Przecież zdrowi ludzie zachodzą w ciąże i mają zdrowe dzieci.
Tak mi się wtedy wydawało. I nie uwierzyłabym nikomu, kto by mi powiedział, że w kwestii płodności taka zdrowa to ja nie jestem...
Nie ma dnia, w którym bym nie myślała o naszej niepłodności. O naszym dziecku. O tym, jak bardzo za nim tęsknię. Co ja mówię? Dnia? Nie ma godziny, bym o tym nie pomyślała! Są jakieś krótkie przerywniki w myśleniu: spotkanie ze znajomymi, oglądanie filmu, czytanie książki – może wtedy na chwilę wyłączam ten procesor. Ale włączony czy wyłączony – on i tak jest w mojej głowie cały czas!
Na co dzień potrafię się śmiać, żartować, wygłupiać. Ale jednocześnie każde moje zasypianie i każda moja pobudka jest z jedną i tą samą myślą: „Nie ma życia we mnie”. I prośbą, by to życie zagościło pod moim sercem i pod naszym dachem. Najgorsze jest to, że nie ma życia we mnie zarówno dosłownie, jak i w przenośni.
Żyję jak we śnie. Jakbym lewitowała gdzieś pomiędzy przeszłością a przyszłością, ale nie było mnie tu i teraz.
Obecnie życie polega na odliczaniu: dni – do owulacji, do testu, do miesiączki; tygodni – do wizyty w klinice, do kolejnych badań, do USG; miesięcy – do inseminacji, do in vitro; lat – do cudu. Wszystko jest lepsze niż tkwienie, niż puste czekanie, niż zawieszenie, niż brak planu, niż brak działania, niż brak nadziei. Wszystko, co wydarzy się później, ma być lepsze od tego, co dzieje się teraz.
Co prawda, nie mam na to gwarancji, że rzeczywiście będzie lepiej, niż jest teraz, ale tą myślą i tą nadzieją żyję. Żyję przyszłością.
I choć cały czas powtarzam sobie różnego rodzaju afirmacje: „Żyj i ciesz się chwilą, ciesz się tym, co masz, kiedyś zatęsknisz do tych lat, ale wtedy czasu już nie cofniesz. Nie pozwól, byś żałowała, że życie przeciekło ci między palcami” – to muszę się bardzo starać, by na tę krótką chwilę uciec przed cieniem niepłodności, który cały czas, nieustannie podąża za mną.
Niepłodność to uczucie, że prawdziwe życie toczy się gdzieś obok. Ja natomiast żyję za przeklętym lustrem – jak Alicja w Krainie Koszmarów…
Agnieszka Mans, autorka książki „Samotność w niepłodności„,
Więcej informacji o książce „Samotność w niepłodności” znajdziecie tutaj.
Data publikacji: 08/06/2021, Data aktualizacji: 23/11/2021
Dodaj komentarz