Nie chcę karmić swojego dziecka piersią. Czy jestem złą matką?

Nie chcę karmić swojego dziecka piersią

BLOG badaniaprenatalne.pl

Myśląc „karmienie piersią” oczyma wyobraźni widzimy cudownego maluszka przytulonego do piersi mamy. Spokój, bezpieczeństwo i pełen relaks. Tak wygląda karmienie piersią na zdjęciach stockowych i tak ja sobie to wyobrażałam. Rzeczywistość mnie jednak przerosła.

Z czym kojarzy mi się karmienie piersią? Dziś, przede wszystkim z bólem, nabrzmiałymi piersiami, cieknącym mlekiem, frustracją i płaczem dziecka. Szczerze mówiąc nic tak źle nie wspominam jak właśnie to. Czułam się jakby ktoś w jednej chwili obdarł mnie z „kobiecości”. Sama z sobą źle się czułam. Na domiar złego moje dziecko wcale nie chciało pić mojego mleka. Wygodniej było mu po prostu pić mleko z butelki. Nie pomogły porady położnej, „magiczne sprzęty” typu kapturki a nawet tony cierpliwości. Chyba tylko matka może sobie wyobrazić karmienie dziecka non stop przez 10 godzin na dobę z przerwami 5 minutowymi. Zmęczenie, frustracja i do tego wszechobecny nacisk na karmienie piersią. Coś okropnego.

Społeczny przymus karmienia piersią

Kobieta jest niejako zmuszona do karmienia piersią. Zawsze idąc do pediatry (a niestety w pierwszych tygodniach życia dziecka było to często) musiałam się tłumaczyć dlaczego moje dziecko jest karmione butelką. Za każdym razem, gdy widziałam to potakiwanie z dezaprobatą czułam, że zaraz zapadnę się pod ziemię.

Dziś na pewno tak bym tego nie odbierała. Trzeba jednak pamiętać, że kobieta po porodzie przeżywa trudny czas. Po pierwsze hormony, które nie pozwalają normalnie funkcjonować. Po drugie w jednej chwili cały dotychczasowy świat, ten który zna, ten w którym czuje się bezpiecznie przestał istnieć. Znalazła się w nowej sytuacji, z którą nie zawsze sobie radzi. Z kolei pomoc innych bywa czasem przekleństwem. „Dobre rady” momentami stawały mi już w gardle.

Nawet szukając mleka na stronie internetowej zanim przeszłam do sekcji z karmieniem początkowym niemowląt musiałam zaakceptować komunikat, że wiem, iż karmienie piersią jest najlepsze dla mojego dziecka. W głowie co chwile pojawia się więc myśl – Czy jestem złą matką? Jak to, że nie karmie mojego dziecka piersią wpłynie na jego zdrowie? Czy moje dziecko będzie słabsze? Czy będzie częściej chorowało?

Mimo wszystko odpuściłam. W pewnym momencie posłuchałam mojego męża, który powiedział „wyluzuj nic się nie stanie jeśli dziecko będzie karmione butelką”. Przecież miliony dzieci na świecie wychowywały się na butelce. Swoją drogą dziś zastanawiam się czy ta chęć żeby karmić dziecko piersią na przekór sobie była podyktowana troską o zdrowie dziecka czy może jednak tak bardzo bałam się, aby ktoś nie przykleił mi etykietki „złej matki”. Bałam się być złą matką. Bo matka przecież musi się poświęcać dla swojego dziecka, musi być zmęczona, jeśli trzeba sfrustrowana, musi zrezygnować ze swojego życia i z siebie, prawda? Nie prawda! Matka ma prawo być kobietą. Szczęśliwą i spełnioną kobietą, a mimo wszystko może być dobrą matką. Dziś to wiem.

Czas na „ happy end”

Nie karmiłam swojego dziecka piersią i dobrze mi z tym. Czy moje dziecko chorowało? Tak, jak każdy maluch. Dużo rzadziej jednak niż córka koleżanki, która była karmiona piersią ponad rok. Pomimo corocznej epidemii ospy, która panowała w żłobku moja pociecha jeszcze do tej pory nie była na nią chora. Podobnie jak na inne choroby zakaźne choć nie była szczepiona na nic spoza obowiązkowego kalendarza szczepień.

Czy moje dziecko gorzej się rozwijało? Wręcz przeciwnie. Sama byłam zdziwiona, że mając zaledwie trochę ponad pół roku moja pociecha była już bardziej samodzielna niż większość starszych od niej znajomych dzieciaków.

Czy mam dobry kontakt z dzieckiem? Zdecydowanie tak. Bliskość i poczucie bezpieczeństwa można budować nie tylko w trakcie karmienia piersią. Mam świetny kontakt z moją córą i wiem, że czuje się ona przy mnie bezpiecznie pomimo, że nie karmiłam jej piersią. Dziś nie mam już wyrzutów sumienia z tego powodu. Cieszę się z tego, że mam zdrowe dziecko, które niesamowicie szybko się rozwija.

Poświęcam mu sporo uwagi (jak na matkę pracującą) i robimy razem wiele ciekawych rzeczy – malujemy, stroimy się, gramy, biegamy, lepimy bałwana itp. Kocham swoje dziecko i cudownie się razem bawimy. Czy jestem złą matką? Jeśli taka jest definicja złej matki, to tak jestem i chcę nią być na zawsze 🙂


4.3/5 - (6 głosów / głosy)

Data publikacji: 24/01/2017, Data aktualizacji: 29/10/2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *